
Wystąpili:
Główna Bohaterka: Iza Szewc
Fryzura: Konrad Kłos- Hair Emergency
Make-up – Tomasz Kozak – Art Deco
Zdjęcia – Julia Molner
W grudniu wraz z niezastąpionym stylistą fryzur Konradem Kłos i marką Art Deco (Tomasz Kozak,)zorganizowaliśmy konkurs na METAMORFOZĘ czyli KOBIETĘ Z PASJA . Zgłosiło się wiele kobiet z pasja. Dzięki nim ja zobaczyłam jak piękne i różne mogą być pasje. Wybór był bardzo trudny ale jednak trzeba było wybrać tą JEDYNĄ 😉 i padło na Ize, na jej pasję na jej poczucie humoru, na jej podejście do życia. Oto zgłoszenie od Izy:
„Nie pamiętam, kiedy to się dokładnie zaczęło. Może w liceum, gdy w swoim pokoju przemalowałam szafki na niebiesko, a na ścianie własnoręcznie przykleiłam tapetę. Z pomocą taty i drewienka owiniętego flanelą. I kleju, dużo gęstego kleju.
A może trochę później, też historia z tapetą, okleiłam nią wstrętną burą szafę w akademiku, która lata swojej świetności przeżywała w jakimś `67. Była pomarańczowa, znaczy się tapeta, nie szafa. Sąsiedzi studenci pukali się w czoło, przeliczając wydatek na piwo-fajki tudzież bony obiadowe.
A ja po prostu chciałam, aby wokół mnie było ładnie. Nie za bardzo wówczas wiedziałam, co mogę dalej zrobić z tym moim „chceniem”, bo zarówno na studiach, jak i dużo wcześniej wiedziałam, że chcę robić w marketingu albo w radiu. Architektura nie była poważnie brana pod uwagę; nigdy nie byłam umysłem ścisłym. Całka kojarzyła mi się jedynie z koleżanką o takim nazwisku, a z praw fizyki najbardziej znana mi była grawitacja, boleśnie doświadczona podczas choinki w `86, gdy zjechałam po schodach na czterech literach.
Ale potrzeba „ładności” wokół nadal była. Dekorowanie, upiększanie kolejnych wynajmowanych kawalerek, a potem pierwszej własnej, stało się częścią moich popołudniowych zajęć, wygrywając z „M jak Miłość”.
Gdy urządziłam swoje kolejne, już trochę większe niż kawalerka, cztery kąty, koleżanki z korpoetatu oblewając ze mną to wiekopomne dzieło, siłą wykopały mnie na kurs projektowania wnętrz. –Ale jak, przecież ja nawet nie umiem rysować!! – zapierałam się.
Ale potem okazało się, że ważniejsza jest wyobraźnia, a warsztatu można się nauczyć. Z wypiekami na twarzy i wystawionym czubkiem języka kończyłam pierwsze projekty. Wreszcie nikt mi nie zarzucał, że myślę inaczej niż inni, że wymyślam, utrudniam, idę pod prąd, zamiast kupić zestaw wypoczynkowy marki Bodzio.
Kolory ścian, kształty mebli, faktury materiałów. Lampy dające odpowiednie światło, rozmieszczanie ścian działowych, wreszcie zabawy z gips-kartonem i aluminiowymi profilami oraz dobieranie kibli.
Tak, trochę to może głupio brzmi, że pasją człowieka jest dobieranie kibli. Tyle może być przecież innych ciekawszych pasji – zbieranie przedwojennych znaczków pocztowych, loty na paralotniach, skoki z kosmosu z przekroczeniem prędkości światła, odkrywanie nowych galaktyk na kółku astronomicznym czy wreszcie artystyczne dekorowanie jajek na Wielkanoc.
Ale ja jednak wybrałam te kible. I na początku trochę dziwnie się czułam, że ktoś chciał mi za to ich dobieranie płacić. Gdy jednak okazało się, że te kible mogą zastąpić mi korpoetat i wreszcie całkowicie poczuć się niezależna, skakałam do góry. Pasjami.”
a oto kolejne odsłony naszej Bohaterki:
i mail od Izy po sesji:
„Moi Mili
Baardzo dziękuję Wam za wczorajszy dzień. Za Wasze zaangażowanie, profesjonalizm, humor, podejście i –co tu dużo mówić- świetne efekty.
Oraz za to, że wyróżniliście moją skromną osobę;)
Obiecuję zakupić rurki 😉
Przekażcie też proszę podziękowania dla Tomka i Ani, bo nie mam do nich maila.
A poniżej małe moje podsumowanie wczorajszego dnia;)
Księżniczka nie na wieży
Na początku było spóźnienie. Nie wiedziałam, że to zwiastun zakończenia całego przedsięwzięcia. Zostałam bowiem zamknięta niczym księżniczka na wieży, zdołałam jednak uciec i pognałam na spotkanie z przeznaczeniem, dzięki Bogu nie natykając się na służby mundurowe.
Z pewną taką nieśmiałością wkroczyłam w paszczę lwa, zastanawiając się co oni ze mną zrobią. Pokiwają głowami i powiedzą „no niestety, my pani to już nie możemy pomóc”? odeślą do chirurga plastycznego i na odsysanie tłuszczu? A może przerobią na Marię Peszek, pofarbują na różowo i zainstalują kolczyka w nosie?
Zamiast tego przywitała mnie radosna ekipa, która przez cały dzień chodziła wokół mnie w tę i nazad. Najpierw farba na głowę, potem ciach, ciach, a potem mizianie po buzi cudownymi pędzelkami na odmłodnienie. Wszystko na najwyższym, światowym poziomie. Znaczy się i farba i ciachy i pędzelki.
Potem do akcji wkroczyła antydepresyjna żarówka o dizajnerskim kształcie (polecam do wnętrz!) i radosny śmiech Julii przeplatany z szelestem pstryczków foto. I pozy. „W górę”, „niżej ręka”, „pacz w okno!”. I rady. „Dziefffczyno, ubieraj te rurki!!” Nie, nie mieli na myśli rurek z kremem.
Patrzę sobie teraz na zdjęcia, na te (tak!tendencyjne) przed oraz te piękne po. I się uśmiecham do siebie, bo jestem teraz taką księżniczką. Już nie zamkniętą w wieży.”
My również bardzo dziękujemy Iza! Cieszymy się bardzo, że się udało i że mogliśmy podzielić się z Tobą naszymi umiejętnościami 😉 PS niedługo sprawdzę czy masz rurki 😉
a to nasz zabawna żarówka i jak każdy poszedł w swoją stronę 😉

Dodaj komentarz